RZESZOWSKIE RYSICE BRĄZOWYMI MEDALISTKAMI...
Weekend majowy dla rzeszowskiej siatkówki rozpoczął się znakomicie. We wczorajszym meczu nasze Rysice – siatkarki Developresu Skyres Rzeszów zdobyły swój drugi w historii medal Mistrzostw Polski. W rywalizacji do trzech zwycięstw pokonały one najbardziej utytułowany polski klub ostatnich lat – Chemik Police wręcz naszpikowany gwiazdami polskiej i międzynarodowej siatkówki. Cieszy kolejny medal bardzo młodego klubu, bowiem istnieje on dopiero od 7 lat. Już po dwóch latach swojego istnienia zameldował się w najwyższej klasie rozgrywkowej, by w 2017 roku po raz pierwszy sięgnąć po brąz Mistrzostw Polski. Wczoraj ten sukces udało się dziewczynom powtórzyć.
Rywalizacja o ten brązowy medal była iście szalona. Pierwszy mecz padł łupem Rzeszowianek, które na wyjeździe pokonały Policzanki 3-0. Później przyszedł mecz w Rzeszowie. Rozpoczął się on najgorzej jak mógł – od prowadzenia 0-2 Chemika. Kiedy Rzeszowiankom udało się doprowadzić do tie-breaka, w nim znów wyższość pokazały zawodniczki z północno-zachodnich krańców Polski. Rywalizacja wróciła do Polic, gdzie mecz miał zbliżony scenariusz do wcześniejszego, z tą tylko różnicą, że od prowadzenia 2-0 dla gospodyń – Chemika później wygrywały już tylko Rzeszowianki. W roli gościa „wyciągnęły” wynik spotkania z 0-2 do 3-2 i wszystko miały we własnych rękach. Wróciły do siebie, do swojej hali i w niej miały rozstrzygnąć losy brązowego medalu Mistrzostw Polski i jednocześnie przepustki do gry w przyszłorocznej Lidze Mistrzów. Mecz miał wymarzony początek. Pierwszy set do pewnego momentu przebiegał pod dyktando Rzeszowskich Rysic. 18-14, 20-15, w końcu 23-19 i … coś się stało, nikt do końca nie wie co. Przy stanie 23-19 o czas prosi tymczasowy trener Rzeszowianek – Bartłomiej Dąbrowski. Czy za wcześnie czy nie to on sam powinien ocenić. Po powrocie na parkiet Rzeszowianki tracą kilka punktów z rzędu, jednak mają pierwszą piłkę setową w górze. Wynik 24-22 i piłka w górze po stronie Developresu. I tu się dopiero zaczyna „zabawa”. Jelena Blagojević najpierw kiwa w pół siatki, później atakuje w aut i gramy na przewagi. Tu już nie ma miejsca na błędy, które się jednak przytrafiają Rzeszowiankom i o to Chemik dokonuje wręcz niemożliwego i wygrywa tego seta na przewagi 28-26. O drugim secie zapomnijmy lepiej. Sam wynik winien być najlepszym komentarzem: 25-10 dla Chemika Police. Sytuacja najgorsza z możliwych, Rzeszowianki zmiażdżone w II secie, przegrywają 0-2 i wszystko wskazuje na to, że nie powtórzy się scenariusz z dwóch poprzednich spotkań i nie doprowadzą one do tie-breaka. Od początku III seta trwa zacięta walka o każdy punkt. Obie drużyny idą łeb w leb. Przy stanie 14-13 w rzeszowskiej ekipie miejsce Mai Tokarskiej zajmuje Magda Harwyła. Wędruje w pole serwisowe i … Devellopres zdobywa 7 punktów z rzędu! Pewnie zmierza po triumf w III secie i przedłużenie szans na zdobycie drugiego w historii klubu medalu Mistrzostw Polski. Szykuje się nam zatem scenariusz znany z dwóch ostatnich meczów – od 0-2 do tie-breaka. Trzecią partię pewnie wygrywają Rzeszowianki i przegrywają, jednak już tylko 1-2. Ciągle jest szansa na medal. IV set wczorajszego starcia od początku jest wyrównany, z delikatnym wskazaniem jednak na Policzanki. Przy stanie 5-7 atak wykonuje Jelena Blagojević. Ataku nie kończy ale i sama upada na boisko. Doznaje kontuzji, która jest na tyle poważna, że nie tylko nie pozwala jej dalej grać, ale nie pozwala jej także zejść o własnych siłach. Z pomocą medyków opuszcza parkiet i zmierza do kwadratu. Jej miejsce zajmuje Michela Mlejnkova. Po chwili na tablicy widnieje wynik 12-17 dla Chemika. Nieco ponad trzytysięczna publika jest przygotowana, że nie obejrzy dziś dekoracji medalowej. I oto Rzeszowianki dokonują jeszcze bardziej niemożliwych rzeczy niż Chemik w pierwszej partii. Ze stanu 12-17 na tablicy pojawia się wynik 19-17. Do serc kibiców wraca radość i wiara w sukces. Wraca też stare dobre Podpromie, głośne, fundujące przyjezdnym prawdziwy kocioł, prawdziwe piekło. Końcówka seta to wyrównana walka na noże, z której zwycięsko wychodzi Developres dowodzony przez świetnie grającą Kasię Zaroślińską – Król. Mamy zatem tie-break i powtórkę z dwóch ostatnich meczów. Po raz trzeci w rywalizacji o brąz Developres ucieka spod topora. Tie-break to iście „kopiuj – wklej” z trzeciego meczu z Polic. Świetny początek i 6-1 dla Developresu, które do końca już nie wypuściły tej przewagi.
Niemożliwe staje się możliwe. Rzeszowianki osłabione brakiem Jeleny Blagojević podnoszą się z kolan niczym mityczny feniks z popiołów i wygrywają zdobywając brązowy medal Mistrzostw Polski.
Cały zakończony niedawno sezon był dziwny. W rywalizacji o brąz spotkały się dwie najlepsze drużyny rundy zasadniczej. Oba zespoły wygrały rundę zasadniczą, spotkały się w finale Pucharu Polski i były stawiane jako główne faworytki do gry o Mistrzostwo Polski. Niespodziewanie jednak łódzkie drużyny – Budowlani i ŁKS pokonały w fazie półfinałowej - odpowiednio Chemika i Developres i to one zameldowały się w wielkim Finale Ligi Siatkówki Kobiet. Dwóm zdecydowanie najmocniejszym zespołom w całej ligowej stawce przyszło się mierzyć w finale pocieszenia. W tym szalonym finale pocieszenia swój happyend miały siatkarki z Rzeszowa.
Sezon ten nie był dla nich łatwy, wręcz przeciwnie – był to jeden z trudniejszych sezonów, pełen zawirowań. Przez większość rozgrywek ligowych Rzeszowianki musiały sobie radzić bez belgijskiej przyjmującej – Helene Rousseaux, która przechodziła operację kolana. Na domiar złego w najważniejszym momencie sezonu kontuzji doznaje kapitan drużyny i jedna z wiodących postaci w rzeszowskiej ekipie – Jelena Blagojevic. Drużyna pokazała siłę, charakter i koci pazur. Jak wiemy wszyscy, symbolem rzeszowskiej ekipy i zarazem jej maskotką jest Ryś – drapieżny kuzyn kota zamieszkujący bieszczadzkie lasy. Piękne nawiązanie do regionu, z którego wywodzi się klub. Ale nie o tym. Co ciekawsze, w tym najważniejszym momencie sezonu do triumfu i brązowego krążka drużynę rzeszowską poprowadził dotychczasowy asystent – Bartłomiej Dąbrowski. Dużo ciekawsze są jednak okoliczności, w jakich został on trenerem Developresu. Otóż, po zakończeniu rundy zasadniczej były już trener rzeszowskich Rysic – Lorenzo Micelli – przedłużył kontrakt o kolejne dwa sezony. Jako, że Developres, obok Chemika, triumfował w rundzie zasadniczej, musiał on dłuższą chwilę czekać na rozpoczęcie rywalizacji w fazie play-off. W tym czasie Rzeszowianki rozegrały sparingi właśnie z Policzankami. Po fatalnych dla rzeszowskiej drużyny półfinałowych starciach z ŁKS-em Łódź, ku zdziwieniu chyba wszystkich, pożegnano się z trenerem Micellim. Wszystko byłoby dość zrozumiałe, gdyby nie fakt, że kilka dni wcześniej podpisał on nowy kontrakt. Tego już nie cofniemy. Drużynę do tego sukcesu poprowadził Bartek Dąbrowski i to do niego wędrują moje najszczersze gratulacje. On wydostał drużynę z tarapatów, on poprowadził ich do brązowego medalu i to wreszcie on na własnych rękach wniósł kontuzjowaną Jelenę Blagojević na środek boiska, aby ta, jako kapitan, mogła odebrać medal i pamiątkowy puchar za zdobycie trzeciego miejsca.
Jednak słowa uznania należą się całej ekipie. Jak napisałem powyżej, nie był to idealny sezon dla Rzeszowianek. Był to sezon pełen kłopotów i zawirowań. Jednak siatkarki Developresu pokazały charakter i odniosły kolejny wielki sukces w historii klubu. Przed startem play-off każdy w drużynie znad Wisłoka widział faworyta do złota, ale w obecnej chwili ten brąz również cieszy. Jeszcze raz zatem składam najszczersze gratulacje i wyrazy uznania dla całej drużyny Developresu Skyres Rzeszów. Dziękuję za piękne chwile, jakich doświadczyłem, ciesząc się razem z Wami z brązowego medalu. Dziękuję również kibicom za stworzenie namiastki tego rzeszowskiego kotła, tego, co kiedyś było wizytówką Podpromia z czasów, kiedy to Resovia święciła triumfy. Na powrót „Resoviackiej” twierdzy Rzeszów raczej nie ma co liczyć, mimo szumnych wypowiedzi i obietnic osób z Resovią związanych, których realizacji się nie doczekamy. Liczę, że na naszych oczach powstanie nowa twierdza – twierdza Rzeszowskich Rysic.